W kuchni zdecydowałam się na czarne płytki.
Wiem wiem będę musiała je czyści i czyścić ale jakoś jedna inspiracja tak mi utknęła w głowie, że są czarne i będą z białą fugą, wszystko razem z białą kuchnią powinno fajnie się zgrać.
A mój ambitny plan przeprowadzki za 3 tygodnie raczej legł w gruzach, mąż ma coraz miej czasu na wykończenia i tak jakoś się to przeciągnie pewnie do świąt wielkanocnych.
Za kozią ułożyliśmy gres taki kamieniopodobny ze względu na temperaturę a boki pomalujemy farbą ciepłoodporną w odcieniu jaśniutki szary taki jak płytki.
Nasz sąsiad leśnik przywiózł nam sadzonki śierka 90szt taki już ładny dorodny i tujki sztuk 40, musimy się szybko ogarnąć i je wkopać.
Te płytki w kozie kładzione były bezfugowo chociaż na tym zdjęciu tak jakoś nie widać ale jest ładnie tworzą taką całość, w sumie ich nie chciałam ale względy czystościowe i gorącowe mnie przegłosowały :))) nie wiem czy poźniej i na boki go nie damy tylko że wtedy wnęka się zmniejszy a miała być duża.
oki to na tyle
pozdrwiam :)